niedziela, 13 grudnia 2015

#60 - 'Mistrz i Małgorzata' (Teatr Capitol)

 Co prawda na tym spektaklu byłam już dwa tygodnie temu, jednak wspomnienia wciąż są żywe i zdecydowanie warto się nimi podzielić. Zapraszam, szczególnie mieszkańców Wrocławia i fanów musicali oraz porządnych adaptacji.


według powieści MICHAIŁA BUŁHAKOWA
reżyseria, tłumaczenie i adaptacja: WOJCIECH KOŚCIELNIAK
teksty piosenek: RAFAŁ DZIWISZ
muzyka i kierownictwo muzyczne: PIOTR DZIUBEK
scenografia i wizualizacje: DAMIAN STYRNA
kostiumy: BOŻENA ŚLAGA
choreografia: JAROSŁAW STANIEK
reżyseria światła: BOGUMIŁ PALEWICZ
przygotowanie wokalne: MAGDALENA ŚNIADECKA
asystent reżysera: AGNIESZKA KOZAK
asystent choreografa: JOANNA ZIEMCZYK

Obsada:
Kobieta: JUSTYNA SZAFRAN
Woland: TOMASZ WYSOCKI (gościnnie, Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie)
Mistrz: RAFAŁ DZIWISZ (gościnnie, Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie)
Małgorzata: JUSTYNA ANTONIAK  / MAGDALENA WOJNAROWSKA 26-29 XI 2015
Iwan Bezdomny: MARIUSZ KILJAN (gościnnie, Teatr Polski we Wrocławiu) / MICHAŁ SZYMAŃSKI (gościnnie)
Korowiow: BŁAŻEJ WÓJCIK
Behemot: MIKOŁAJ WOUBISHET
Piłat / Doktor Strawiński: KONRAD IMIELA
Jeszua: CEZARY STUDNIAK
Asasello: BARTOSZ PICHER
Berlioz: ANDRZEJ GAŁŁA
Afraniusz: ARTUR BOCHEŃSKI
Hella: EWELINA ADAMSKA-PORCZYK
...
całość dostępna na stronie: http://www.teatr-capitol.pl/pl/repertuar/spektakle/43-spektakle/931-mistrz-i-malgorzata 


O spektaklu Mistrz i Małgorzata we wrocławskim Teatrze Capitol od dłuższego czasu było głośno. Jego premiera odbyła się dwa lata temu, we wrześniu na otwarcie nowego, odremontowanego budynku teatru. Jednak mimo chęci dopiero teraz udało mi się dostać bilety. I warto zaznaczyć, że widownia była wypełniona niemal po brzegi.
Początkowo czułam duże podekscytowanie, ale też byłam pełna obaw. Chyba większość z Was czytała powieść Bułhakowa i wie jak genialne jest to dzieło. Fakt, że akcja dzieje się na kilku płaszczyznach, z historią Piłata w tle, do tego opisuje wydarzenia pełne absurdu - banda Wolanda biega po mieście z czarnym kotem Behemotem siejąc zamęt, a Małgorzata lata nad dachami domów na miotle. Podobno nie istnieje dobra ekranizacja tej książki (sama nie oglądałam żadnej, same zwiastuny mnie zniechęcały), więc jak mogłam spodziewać się cudów po adaptacji teatralnej i do tego w formie musicalu?
 Okazało się jednak, że Mistrz i Małgorzata szybko zaskarbił sobie jedno z najwyższych miejsc w moim osobistym rankingu obejrzanych spektakli. Już od pierwszej sceny zostałam przekonana, że obawy należy odstawić na bok i rozkoszować się profesjonalizmem tego, co przygotował dla mnie reżyser. Swoją drogą Wojciech Kościelniak jest bardzo odważnym reżyserem, w tym roku przeniósł powieść "Zły" na deski Teatru Muzycznego w Gdyni. Widać, że nie straszne mu teksty, których sama nie potrafiłabym sobie wyobrazić w formie musicalu.
Spektakl na pewno zachwyca na wielu poziomach. Zacznę jednak od czegoś mi najbliższego, czyli wspaniałej gry aktorskiej. Justyna Szafran jako tajemnicza kobieta, a równocześnie narrator zdarzeń, wprowadza nas w poszczególne sceny, dodając do przedstawienia wiele swojego naturalnego czaru. Zresztą, trudno w ramach Mistrza i Małgorzaty mówić o aktorach lepszych i gorszych, bo wszyscy zagrali tutaj na najwyższym poziomie. Nie sposób jednak nie wyróżnić świty Wolanda. Błażej Wójcik jako szalony Korowiow, Mikołaj Woubishet przemierzający scenę w przygarbionej, kociej postawie, Ewelina Adamska-Porczyk, przedstawiona jako ucieleśnienie seksownej kusicielki, a na ich czele Tomasz Wysocki, który samą postawą i głosem już przekonał mnie, że nie byłoby lepszego kandydata na Wolanda. Przyznam, że trochę żałowałam, że nie udało mi się zobaczyć Justyny Antoniak jako Małgorzaty. Pewnie przez to, że byłam nastawiona na nią, pani Wojnarska wypadła trochę gorzej na tle reszty. Może nie napiszę tutaj o wszystkich wspaniałych postaciach, ale naprawdę zachwycona byłam poziomem gry i zaangażowaniem wkładanym w poszczególne role.
Pod względem technicznym spektakl nie odstaje pewnie od poziomu w teatrach zagranicznych. Wrażenie robi wykorzystanie możliwości dostępnych po remoncie sceny. W pewnych momentach scena zacznie się podnosić, żeby ukazać wnętrze domu wariatów, gdzie trafia Iwan Bezdomny, żeby chwilę potem na środek wjechało wielkie podium z Piłatem i aktorami przebranymi za rzeźby. Podoba mi się, że mając warunki realizatorzy spektaklu wykorzystują w stu procentach możliwości sprzętowe. A scena przedstawienia, wystawionego przez Korowiowa i Behemota, przeszła moje najśmielsze oczekiwania - po prostu czułam się jak na pokazie iluzji z charyzmatycznymi prowadzącymi!
Grzechem byłoby nie wspomnieć o warstwie musicalowej, czyli o muzyce i choreografiach. I tutaj znowu zabłysnął Piotr Dziubek, którego doceniłam już po Ja, Piotr Riviere... Piosenki są charyzmatyczne, a nawet jeżeli sytuacja jest poważna to nie ma tutaj zbędnej ckliwości. Wszystko jest odpowiednio wyważone, a orkiestra i głosy aktorów w pełni zadowalają. Bardzo podobało mi się wykonanie Fridy podczas upiornego balu.
A to co wyrabia pani Adamska-Porczyk zasługuje na wiele słów uznania. Nie dość, że śpiewa i wykonuje skomplikowane figury taneczne, to w każdym momencie wygląda jak kusząca diablica.
Reżyser dokonał rzeczy niebywale ważnej w adaptacjach teatralnych. Zachował oryginalny tekst, nie wprowadzając zmian w fabule. Uwydatnił jedynie problemy opisywane przez Bułhakowa pokazując mieszkańców Rosji w krzywym zwierciadle i wyszydzając ich przywary. Dlatego fan pierwowzoru powinien wyjść ze spektaklu w pełni zadowolony.
Na koniec mogę dodać, że jedynym elementem, który trochę mnie zawiódł (oprócz niemożliwości zobaczenia Justyny Antoniak) był wygląd piekielnego balu. Przyznam, że w przerwie dzieliłam się z towarzyszem podekscytowaniem na tę scenę, wyobrażałam sobie porządne zaskoczenie i cudowne wizualne wrażenia. I było poprawnie, jednak liczyłam chyba na trochę więcej.
Mistrz i Małgorzata to inscenizacja, która nas rozbawi, oczaruje i wprawi w zadumę. A zarazem to wierna i dopracowana adaptacja dzieła Bułhakowa. Podejrzewam, że nawet jeżeli fanami teatru nie jesteście to na tym spektaklu bawić się będziecie przednio. Każdy Wrocławianin powinien się na niego wybrać.

A jeżeli jesteście fanami porządnych musicali zjeżdżajcie z całej Polski. Warto.

Ocena: 9,5/10


(zdjęcia pochodzą z http://www.teatr-capitol.pl/pl/repertuar/spektakle/43-spektakle/931-mistrz-i-malgorzata)

11 komentarzy :

  1. Lektura "Mistrza i Małgorzaty" wciąż przede mną, więc nie wiem czy wybrałabym się do teatru na ten spektakl. Pomijam fakt, że do Wrocławia mam zdecydowanie za daleko i pewnie na same bilety, sądząc po tym co piszesz, czekałam bym kilka dobrych miesięcy, ale wciąż. :P W każdym razie uwielbiam musicale i aż narobiłaś mi ochoty, żeby się na jakiś wybrać. Albo w ogóle przejść się do teatru, bo już dawno mnie tam nie widzieli, a ja przecież tak kocham kulturę wysoką. <3
    Jejku, muszę przeczytać tę książkę.

    Pozdrawiam cieplutko. :)
    Skrzynka Pełna Książek

    OdpowiedzUsuń
  2. Książki Bułhakowa nie czytałam, ale na pewno kiedyś się z nią zapoznam. Cóż, zazwyczaj nie chodzę do teatrów czy oper (żeby nie było, częstym bywalcem kina też nie jestem), ale na tę sztukę chętnie bym się wybrała. Zachęciłaś mnie, powiem szczerze. Poznań-Wrocław to nie dystans długi, ale obecnie możliwości, ani czasu na wyjazd do owego miasta nie mam. Trudno, jak to mówią: Życie. Przynajmniej mam motywację, aby w końcu ruszyć swoje cztery litery do biblioteki i wypożyczyć "Mistrza...", a potem zaoszczędzić trochę na wyjazd i bilet na sztukę. Z postem na temat teatru na twoim blogu nie miałam jeszcze doczynienia, ale muszę powiedzieć, że jest świetnie napisany! A te maski-oceny świetne <3 Pozdrawiam serdecznie ;*

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wojciech Kościelniak to chyba jeden z najciekawszych obecnie polskich reżyserów na scenach muzycznych, strasznie podobała mi się "Lalka", a teraz ostrzę sobie zęby na "Złego" w Gdyni i oczywiście na "Wiedźmina" :) Za to o "Mistrzu i Małgorzacie" wstyd przyznać, nie miałam pojęcia, a wygląda naprawdę ciekawie i gdyby tylko ten Wrocław był troszkę bliżej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam jeszcze "Mistrza i Małgorzaty", ale z chęcią poszłabym na ten musical :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętniej przeczytałabym książkę, ale teatr też może być ;) Piękny, nowy wygląd bloga! Taki świeży i nowoczesny ;) Pozdrawiam♥
    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam właśnie dwa lata temu, więc żadnych koherentnych opinii nie wygłoszę. Pamiętam, że się podobało :)
    Wciąż mam za to w planach "Trzech muszkieterów".

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie do Wrocławia nie mam aż tak daleko, a spektakl wydaje się wart tych przejechanych kilometrów :D Choć myślę, że najpierw wypadałoby zapoznać się z pierwowzorem, a to tak szybko nie nastąpi, obawiam się...

    OdpowiedzUsuń
  8. Brzmi świetnie! Żałuję, że do Wrocławia mam tak daleko - chętnie zobaczyłabym adaptację sceniczną Mistrza i Małgorzaty.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niedawno przeczytałam po raz kolejny książkę - to jedna z moich ulubionych lektur. Nie słyszałam nigdy o spektaklu i pewnie bym się bardzo wtedy zdziwiła, że coś takiego da się wystawić na scenie. A jednak się udało. Też bym chciała to zobaczyć :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo chciałabym zobaczyć "Mistrza i Małgorzatę" na scenie, ponieważ to jedna z moich ulubionych książek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Byłam i chcę jeszcze raz! Genialna powieść i genialna adaptacja. Do tego w "Mistrzu..." pojawia się jeden z moich ulubionych aktorów - Mariusz Kiljan. Wrocławskie teatry już dawno skradły moje serce, ale ostatnio nie miałam czasu by się tam przejść. Może uda mi się to niedługo zmienić :)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka