środa, 27 kwietnia 2016

Sztuka snucia intryg, czyli 'Zdrada' Marie Rutkoski

W poniedziałek zostałam ciotką! Z tego podekscytowania aż się pochorowałam i teraz leżę i się kuruję. Przynajmniej mam czas na czytanie :)
*Zdrada*
Marie Rutkoski

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Winner's Crime
*Gatunek:* dziecięca, młodzieżowa
*Forma:* powieść
*Cykl:* część #2 trylogii Niezwyciężona
 *Rok pierwszego wydania:* 2014
*Liczba stron:* 408
*Wydawnictwo:* Feeria Young
"Czasem myślisz, że bardzo czegoś potrzebujesz, a tak naprawdę powinieneś pozwolić temu odejść."

*Krótko o fabule:*
Kontynuacja Pojedynku
[w opisie spoilery z pierwszej części] Kestrel trafia na dwór imperatora, gdzie przygotowuje się do poślubienia jego syna. Arin został okrzyknięty gubernatorem Herranu. Stara się przywrócić krajowi dawną świetność, przeszkadzają mu jednak nałożone przez Valorię restrykcje. Na dodatek zastanawia go zmiana w postawie Kestrel i za wszelką cenę chce dowiedzieć się czy dziewczyna nadal darzy go uczuciem.

*Moja ocena:*
Znacie to uczucie kiedy po świetnej zabawie przy pierwszym tomie nie możecie się powstrzymać, żeby przeczytać kolejny? Ja tak miałam z książkami Marie Rutkoski. A że Zdrada czekała już na półce i nawet nie musiałam się starać, żeby ją zdobyć - wystarczyło sięgnąć! Tak przepadłam i pochłonęłam całość w ekspresowym tempie. 
Trzeba przyznać, że już pierwsza część mi się spodobała. Było to coś świeżego w świecie młodzieżowej fantastyki i byłam naprawdę ciekawa jak to się dalej potoczy. I na szczęście okazało się, że drugi tom podobał mi się nawet bardziej niż pierwszy.
Autorka przenosi czytelnika do stolicy, na dwór imperatora. Jak to na dworze bywa, intryga goni intrygę, a wszystko dzieje się gdzieś pokątnie. Na spotkaniach towarzyskich, balach wszyscy są dla siebie mili, żeby zaraz wbić komuś przysłowiowy nóż w plecy. Trochę się obawiałam, że Rutkoski pójdzie w stronę intryg kojarzonych z Rywalek, na szczęście nic takiego się nie dzieje. Wszystko wydaje się bardzo dojrzałe, a prym tutaj wiedzie Kestrel i jej pomysły. Naprawdę byłam pod wrażeniem dorosłości tej dziewczyny, która potrafiła przedłożyć dobro innych nad swoje własne. 
Podoba mi się jak Rutkoski powoli rozszerza swój świat przedstawiony. W pierwszej części poznaliśmy część historii, a także tereny dawnego Herranu. W Zdradzie przenieśliśmy się do Valorii, ale i na tym się nie kończy. Nie będę może zdradzać które ziemie poznamy jeszcze bliżej, żeby nie robić niepotrzebnych spoilerów. Ale na pewno wspomnę, że to był jeden z najciekawszych elementów tej powieści. To naprawdę robi wrażenie jak autorka działa na wyobraźnię widza wprowadzając nowe kraje i kultury. Opisuje je oszczędnie, ale w takim stopniu, żebyśmy mogli stworzyć sobie w głowie obraz nowych ziem i ludzi.
źródło
Poznajemy również małe grono nowych bohaterów. Przede wszystkim jest to imperator, który wzbudza raczej negatywne emocje. To typowy władca, który pragnie podbić cały świat tylko po to, żeby nim rządzić. Przyznam, że nie jest to najbardziej ciekawy czarny charakter, ale spełnia swoją rolę. Bardzo ciekawe natomiast są inne postacie drugoplanowe. Książę, syn imperatora, który jest potulny niczym baranek, Resha, księżniczka ze wschodu porwana lata temu, Tensen, podstarzały pomocnik Arina. Każda z tych postaci wnosi coś nowego i ubarwia wydarzenia z książki
Nie można też zapomnieć o osobach, które znamy z Pojedynku. Kestrel w tym tomie zyskała w moich oczach jeszcze bardziej i wskoczyła do grona moich ulubionych kobiecych postaci. Nie lezie jak głupia koza za swoimi uczuciami, zdaje sobie sprawę ze swojej pozycji społecznej. Działa, ale tak żeby nikt się nie domyślił, że macza palce w sprawach, do których nie powinna się zbliżać. Podziwiam ją za każdą wymyśloną intrygę i każde wypowiedziane kłamstwo, które oddalało ją od miłości. Natomiast Arin nadal wypada dla mnie blado na jej tle. Nie znaczy to, że go nie polubiłam, bo uważam że to prawy, walczący o swoje chłopak, ale to Kestrel dostawała moje trzymanie kciuków (a przez to po części dostawał je też Arin, więc wszyscy powinni być zadowoleni).
Na początku wydawało mi się, że będzie trochę za dużo wątku miłosnego. Chociaż koniec Pojedynku na to nie wskazywał, to jednak Kestrel i Arin znaleźli wiele możliwości do spotkań. I już kiedy zaczęłam się obawiać o całość, bo robiło się trochę za bardzo romantycznie, autorka zdecydowała rozdzielić bohaterów na jakiś czas. I chwała jej za to! Dzięki temu wątek miłosny został ładnie wyważony przez resztę fabuły.
Byłam pod ogromnym wrażeniem poprowadzenia historii Jess i jej brata - widać, że autorka nie boi się trochę namieszać w fabule. No, oczywiście brawa należą się też za pociągnięcie relacji Kestrel-generał Trajan i fakt, jak to się rozwinęło na koniec.
No właśnie - zakończenie. Z jednej strony: dlaczego autorzy nam to robią, tak nas męczą i wprawiają w niecierpliwość? Z drugiej: jakie to cudowne przeżywać takie emocje dzięki słowom pisanym! To jest najpiękniejsze w tworzeniu trylogii/sag/cykli. Właśnie to oczekiwanie na kolejny tom. Końcowy cliffhanger, który sprawia, że wytrzeszczamy oczy i chcemy więcej. A ja ostatniej części oczekuję z niecierpliwością!
I tutaj zostaje mi przebierać nóżkami. Co tam będzie się działo w kolejnym tomie? Po takim zakończeniu rzucę się na ostatnią książkę zaraz po premierze, bo nie mogę się doczekać aż poznam ciąg dalszy tej historii. Naprawdę, jeżeli macie ochotę na wciągającą młodzieżówkę, to ta będzie dobrym pomysłem!

Moja ocena: 8/10

Wyzwania:

http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/2015/12/31-wyzwanie-czytelnicze-2016-konkurs.html








Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka