środa, 7 grudnia 2016

Moment, w którym kończy się świat - „Piąta pora roku” N.K. Jemisin


*Piąta pora roku*
N.K. Jemisin

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Fifth Season
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Cykl:* część #1 Pęknięta Ziemia
*Rok pierwszego wydania:* 2016
*Liczba stron:* 436
*Wydawnictwo:* SQN Imaginatio
- To nie dar, to przekleństwo. - Sjenit zamyka oczy. (...)
- Jeśli czyni nas lepszymi, jest darem. Jeśli pozwalamy, żeby nas zniszczyło, jest przekleństwem. To my o tym decydujemy.
*Krótko o fabule:*
Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.

Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Nowość wydawnicza, Piąta pora roku, skusiła mnie przede wszystkim wielką informacją na okładce o treści "Laureatka nagrody HUGO". Zdobywając to wyróżnienie prześcignęła w konkursie wiele innych bardzo dobrych książek. Już po zakończonej lekturze mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że Jemisin zasłużyła na nagrodę.
Nora Jemisin mieszka i tworzy na Brooklynie, w Nowym Jorku. Na koncie ma sporo krótkich opowiadań, a za swoją debiutancką powieść była nominowana do nagrody Nebula. Jej codziennym towarzyszem jest piękny, rudy kot - King Ozymandias, dla przyjaciół Ozzy. Autorka prowadzi również bloga, na którym możecie poznać ją bliżej. (link do jednego z jej ostatnich wpisów)
Wydaje mi się, że im ktoś jest bardziej zagorzałym fanem fantastyki tym trudniej go zadowolić. Nawet jeżeli książka jest na dobrym poziomie to wciąż wadzą pewne schematy - typowy bohater, który musi uratować świat przed złym antagonistą. Jeżeli jednak obawiacie się, że coś podobnego spotka Was podczas czytania Piątej pory roku to możecie w tej chwili przestać, wierzcie mi.
Powieść od razu uderza swoją oryginalnością. Nawet przed poznaniem faktycznej fabuły, świata przedstawionego i bohaterów wiemy, że mamy do czynienia z czymś odmiennym od reszty gatunku. A to wszystko za sprawą ciekawej narracji. Narrator czasami zwraca się personalnie do czytelnika (prolog historii nosi tytuł „Jesteś tutaj”), przez co czujemy z nim pewną więź od pierwszych stron książki i zastanawiamy się kim może on być. Na dodatek od razu mamy okazję poczuć się słuchaczami jakiegoś bajarza, który ma nam do opowiedzenia jedną ze swoich historii. W innym przypadku mamy do czynienia z narracją drugoosobową, kiedy pojawia się okazja, żeby znaleźć się w głowie Essun. Występują również fragmenty, w których narrator jest wszechwiedzący, trzecioosobowy.
Sam styl pisania trafił w moje gusta w stu procentach. Zapewne jest tutaj trochę zasługi tłumacza, czyli Jakuba Małeckiego. Niemal wyczuwałam w tej powieści klimat Dygotu czy Śladów, poprzez podobną, oszczędną, ale pełną ukrytych emocji narrację. Neologizmów jest dość sporo, ale mi udało się nie pogubić. A jeżeli miałam chwile wątpliwości to zaglądałam do słowniczka na końcu książki.
źródło
Jemisin zbudowała świat inny niż wszystkie, przedstawiła nam jego tło historyczne, hierarchizację społeczeństwa, nakreśliła jego mapę, z geograficznymi niuansami. A udało jej się to zrobić na około czterystu stronach, równocześnie nie zapominając o akcji swojej historii. Niech się autorzy fantastyki od niej uczą. System magiczny również zyskał moją aprobatę. Dość dokładnie zostały opisane metody korzystania z mocy, którymi władają górotworzy, proces ich nauki, zdobywanie kolejnych stopni oraz zadania, którymi zajmują się uzdolnieni na co dzień. Autorka jednak nie poprzestaje na wymyślonym systemie, wraz z biegiem fabuły widzimy, że przed bohaterami stoi jeszcze sporo możliwości, które zapewne zaczną wykorzystywać w kolejnych tomach. Oprócz górotworów dużo uwagi przykuwają również zjadacze kamieni, o których mam nadzieję poczytać więcej w przyszłości.
Kreacja bohaterów to kolejna zaleta książki. Całą historię poznajemy z trzech perspektyw - Damai, Sjenit oraz Essun. Przez większą część powieści zachodziłam w głowę jak traktować ten podział na tak różne wątki - czasami wydawało mi się, że te kobiety dzielą kilometry a czasami że wręcz dekady. Jemisin potrafi trzymać czytelnika w niepewności, a na dodatek wielokrotnie udało jej się mnie zaskoczyć. Na dodatek bardzo pozytywnie zaskoczyć. Kiedy wątki zaczynały się przeplatać szczęka opadała mi po prostu coraz niżej, a radość z czytania zaczynała narastać. 
Wszystkie postaci w książce są intrygujące i wzbudzają wiele emocji. Najpiękniejsze jest jednak to, że po przeczytaniu całości trudno jest określić czy główne postaci są nacechowane pozytywnie czy raczej negatywnie. Wszystko tak naprawdę zależy tutaj od perspektywy, z której będziemy chcieli ich oceniać. Czy to nie jest wspaniałe? Że czytelnik sam może określić po której stronie barykady stoją bohaterowie? Wyszło to wspaniale, ponieważ każda z postaci to taka cebula, z mnóstwem warstw, powoli ściąganych przed czytelnikiem ze strony na stronę. Nie ma tutaj ideałów. Ktoś może posiadać niewyobrażalną moc górotwórstwa, ale jednocześnie być nieszczęśliwy w życiu prywatnym. Wydawać by się mogło, że nad każdym z bohaterów wisi pewne fatum, które powoli prowadzi ich do jakiegoś końca świata, nieważne czy osobistego czy kontynentalnego.
Autorka zdecydowanie punktuje u mnie na jeszcze jednym polu - inteligentnie przenosi do swojej powieści sytuacje znane nam ze współczesnego świata. Przede wszystkim często dzięki niej stajemy się świadkami szykanowania jednostek za ich odmienność. Fakt, że ktoś urodził się górotworem z góry skazuje taką osobę na konkretny styl życia i traktowanie przez innych w odpowiedni, często pełny nienawiści, sposób.
Piąta pora roku trafia do ścisłego grona książek, które wzbudziły we mnie wiele emocji. Za pomocą surowych środków, bez zbędnego rozczulania się potrafiła sprawić, że ścisnęło mi się gardło, a oczy stawały się wilgotne. Bardzo szybko przywiązałam się do bohaterów, którym kibicowałam, nawet w chwilach, kiedy sytuacja wydawała się beznadziejna. Pozostaje mi tylko czekać na kolejne tomy, na które autorka przygotowała sobie oryginalny i pełen możliwości fundament. Czuję się oczarowana, a zarazem trochę zawiedziona, że tak szybko lektura się skończyła, ale Wam polecam również dać się oczarować!

Moja ocena: 8+/10

  Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu SQN.

Wyzwania:
http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/2015/12/31-wyzwanie-czytelnicze-2016-konkurs.html





Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka