poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Upadek jednej cywilizacji i ewolucja innej - „Dzieci czasu” Adrian Tchaikowsky

Cała i zdrowa wróciłam z najpiękniejszego festiwalu muzycznego! Łapcie więc od razu świeżutką opinię na temat Dzieci czasu, czyli fascynującej książki science ficion.


*Dzieci czasu*
Adrian Tchaikowsky

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Children of Time
*Gatunek:* science fiction
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2017
*Liczba stron:* 566
*Wydawnictwo:* REBIS
A jednak najwyraźniej budowanie przyszłości nie jest takie proste. Każda nić łączy się z kolejną i niełatwo jest przestać je splatać.
*Krótko o fabule:*
Ostatni ludzie opuścili umierającą Ziemię, by desperacko poszukiwać wśród gwiazd nowego domu. Odkrywają prawdziwy skarb, pozostałość po dawnej eksploracji kosmosu: terraformowaną planetę, jakby wprost przygotowaną na ich przyjęcie. Nowy Eden okazuje się jednak daleki od idyllicznej przystani dla ludzkości. Eksperymenty z czasów ziemskiego Starego Imperium stworzyły tam cywilizację, która dla ludzi jawi się niczym najgorszy koszmar. Szybko staje się jasne, że w nieuchronnym konflikcie może ocaleć tylko zwycięzca. Gra o przetrwanie będzie bezwzględna. Czy ludzie zasługują na to, by zostać spadkobiercami nowej Ziemi?
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Powieści science fiction wciąż nie zajmują ciepłego miejsca w moim sercu. Niby niedaleko im do fantastyki, ale ja o wiele bardziej preferuję ten drugi gatunek. Nie zrażam się jednak - nadal poszukuję i daje szansę kolejnym tytułom. Dzieci czasu zainteresowały mnie dzięki temu, że zdobyły nagrodę im. Arhtura C. Clarke'a (pierwszą książką uhonorowaną tą nagrodą była Opowieść podręcznej Margaret Atwood). Po skończonej lekturze mogę powiedzieć, że było warto. 
Adrian Tchaikowsky, a właściwie Adrian Czajkowski to syn polskich emigrantów, mieszkający w Anglii. Studiował zoologię i psychologię, pracował jako radca prawny w Leeds. Interesuje się historią naturalną, ze szczególnym naciskiem na świat owadów. Sławę zdobył dzięki cyklowi fantasy Cienie Potępionych.
To, co często zawadzało mi w pozycjach tego gatunku było lekceważenie elementów technicznych, które niesie ze sobą człon „science”. Wydawało mi się, że autorzy zarysowują jedynie tło wydarzeń, bez skupiania się na szczegółach świata przedstawionego. Tym razem jednak otrzymałam tego nawet z nadwyżką. Widać od razu, że Tchaikowsky przenosi swoje zainteresowania w treść Dzieci czasu - wszystko tutaj ma naukowe wytłumaczenie i wydaje się logicznym następstwem ewolucji znanego nam świata. 
Narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw. Pierwszą jest ta, która przedstawia poczynania mieszkańców ostatniego statku-arki, Gilgamesza, z ludzkim ładunkiem, mającym za zadanie znalezienie i osiedlenie się na nowej planecie. Druga natomiast pokazuje nam, przyspieszoną za pomocą specjalnego wirusa, ewolucję gatunku owadów na przestrzeni tysiącleci. Czyli mamy jeden rozdział o poczynaniach ludzi w kosmosie, a drugi na temat życia jednego z milionów pająków, mieszkającego na zielonej planecie. I nigdy bym się nie spodziewała, że czytanie o przygodach owadów może tak wciągać.
źródło
Autor wybrał na swoich bohaterów ciekawe jednostki ze społeczeństwa. Na ostatnim statku-arce rozkazy wydaje twardą ręką Guyen, szefem ochrony jest Karst, sprawami sprzętowymi od strony inżynierskiej zajmuje się Lain, a taką główną postacią jest Holsten, czyli specjalista od zadań lingwistycznych. Jak to się dzieje, że bohaterowie nie zmieniają się w przeciągu tysięcy lat? Oczywiście skorzystano z pomysłu „drzemek” - czas mija, ale dla człowieka śpiącego w kapsule na statku staje w miejscu. To dość typowe rozwiązanie. Zadziwia natomiast to, które zostało zastosowane na zielonej planecie. Tam poznajemy trzy główne pająki - samice Portię i Biancę oraz samca, Fabiana. Te owady nie przeżyją tysięcy lat, ale w kolejnych częściach będziemy poznawać historię z perspektywy ich potomków, dla ułatwienia nazywanych tymi samymi imionami. Tak jak postacie ludzkie były mi dość obojętne, traktowałam je raczej jako narzędzie do pchnięcia akcji do przodu, tak do tych owadzich się przywiązałam! Trochę to trwało, ale wraz z biegiem historii szczerze kibicowałam rozwojowi tej nowej, fascynującej cywilizacji z zaradną pajęczycą, Portią, na czele.
Jednym z najciekawszych elementów książki jest właśnie opis, w jaki sposób terraformowana planeta została tak licznie zaludniona i jak wyglądały poszczególne etapy tego procesu. Dzięki temu, że co kolejną część przeskakujemy w czasie, mogliśmy dość dokładnie poznać następujące po sobie ery życia planety. Autor tłumaczy szybkość postępu pająków tajemniczym wirusem, który pierwotnie przeznaczony był dla małp - niestety eksperyment się nie powiódł i zamiast małp na planecie zostały jedynie owady, na które zadziałał nanowirus.
Początkowo podchodziłam z dystansem do pomysłu wyboru pająków jako swoich bohaterów. Jak już wspomniałam, z czasem zmieniłam zdanie. Osobiście za tym gatunkiem nie przepadam, ale w książce sprawdził się idealnie. Duża w tym zasługa wiedzy autora - wykorzystał ciekawostki ze świata owadów, a niektóre ich zachowania odnosiły się do naszej historii. Jak wiadomo tym gatunkiem rządzą samice, które samców traktują jako taki środek do rozmnażania, a po wszystkim jeszcze się nimi posilają. Wraz z rozwojem cywilizacji pojawia się więc odwieczny problem równouprawnienia, ugryziony tym razem z drugiej strony! Bardzo podobał mi się ten pomysł.
Na uznanie zasługuje również to, w jaki sposób te dwa różne wątki znajdowały części wspólne. Oprócz akcji wewnątrz poszczególnych narracji, pojawiały się też momenty konfrontacji tych dwóch światów, a całość zmierzała ku nieuchronnej wojnie. Przyznam, że im bliżej końca tym bardziej byłam ciekawa jak to wszystko się rozwiąże, a autor wybrał opcję najbardziej zaskakującą. 
Dzieci czasu to pozycja obowiązkowa dla fanów science fiction. Oryginalna, napisana z rozmachem i ogromną wnikliwością od strony technicznej opowieść o upadku jednej cywilizacji i jednoczesnym powstaniu innej. Przestroga przed tym, co może spotkać ludzkość, jeżeli nadal będziemy przeć w kierunku wzajemnego wyniszczania siebie nawzajem i środowiska. Polecam.



Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu REBIS.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka